sacro

Szanowny Użytkowniku,

Zanim zaakceptujesz pliki "cookies" lub zamkniesz to okno, prosimy Cię o zapoznanie się z poniższymi informacjami. Prosimy o dobrowolne wyrażenie zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez naszych partnerów biznesowych oraz udostępniamy informacje dotyczące plików "cookies" oraz przetwarzania Twoich danych osobowych. Poprzez kliknięcie przycisku "Akceptuję wszystkie" wyrażasz zgodę na przedstawione poniżej warunki. Masz również możliwość odmówienia zgody lub ograniczenia jej zakresu.

1. Wyrażenie Zgody.

Jeśli wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez naszych Zaufanych Partnerów, które udostępniasz w historii przeglądania stron internetowych i aplikacji w celach marketingowych (obejmujących zautomatyzowaną analizę Twojej aktywności na stronach internetowych i aplikacjach w celu określenia Twoich potencjalnych zainteresowań w celu dostosowania reklamy i oferty), w tym umieszczanie znaczników internetowych (plików "cookies" itp.) na Twoich urządzeniach oraz odczytywanie takich znaczników, proszę kliknij przycisk „Akceptuję wszystkie”.

Jeśli nie chcesz wyrazić zgody lub chcesz ograniczyć jej zakres, proszę kliknij „Zarządzaj zgodami”.

Wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Możesz zmieniać zakres zgody, w tym również wycofać ją w pełni, poprzez kliknięcie przycisku „Zarządzaj zgodami”.




Artykuł Dodaj artykuł

Słowo Boże w praktyce

Eminencjo, również w Polsce ukazała się książka Pozostać w prawdzie Chrystusa. 

Z kard. Gerhardem Ludwigiem Müllerem, prefektem Kongregacji Nauki Wiary,
rozmawia Krzysztof Bronk

Eminencjo, również w Polsce ukazała się książka Pozostać w prawdzie Chrystusa. Jej lektura jest zaskakująca. Widzimy bowiem, że jeszcze przed synodem kompetentni znawcy przedmiotu wykazali, jak słabe czy wręcz bezpodstawne są argumenty przemawiające za dopuszczaniem osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach do Komunii. Jeśli wszystko jest tak jasne, jak piszą autorzy książki, dlaczego nie zamknęła ona dyskusji jeszcze przed rozpoczęciem synodu?

– Nie chciałbym się tu wypowiadać na temat czyichś poglądów, ale mówić raczej o rzeczywistości wiary. Jest całkiem jasne, że małżeństwo, a w konsekwencji również rodzina założona na fundamencie małżeństwa chrześcijańskiego, sakramentalnego, to instytucje ustanowione przez Boga i nikt nie może ich zakwestionować. Obok wymiaru naturalnego istnieje tu wymiar łaski w Jezusie Chrystusie, w tym sensie, że małżeństwo dwojga ochrzczonych ma udział w tajemnicy zbawienia. Jest to środek, którym posługuje się łaska. A jednak pomimo tej obecności łaski małżeństwo napotyka na poważne problemy we współczesnym postchrześcijańskim i zsekularyzowanym kontekście. Nosimy w sobie wiele ran zadanych przez immanentyzm, ideologie polityczne, takie jak nazizm, komunizm, marksizm. Kształtowały one obraz człowieka bez żadnego odniesienia do Boga. Wszystko to negatywnie odbija się na życiu społeczeństw i poszczególnych jednostek. Dlatego musimy odnowić wizerunek małżeństwa jako naturalnego związku jednego mężczyzny i jednej kobiety, któremu towarzyszy łaska sakramentalna. Minimalizowanie czy wręcz ukrywanie prawdziwych problemów nie jest dobrym rozwiązaniem. Papież mówił o tym wielokrotnie. Dopuszczenie do Komunii bez uprzedniego uzdrowienia ran nie jest rozwiązaniem. Nie jest to też możliwe. Byłoby to sprzeczne z prawem Bożym. Nasze opinie, fakt, że ktoś jest bardziej otwarty czy zamknięty, nie mają tu żadnego znaczenia. Nie jest to przedmiotem jakiejś debaty między faryzeuszami i saduceuszami, postępowcami i konserwatystami. Chodzi tu tylko o to, by uczynić zadość słowu Bożemu i wewnętrznej strukturze sakramentów. Istnieje bowiem relacja między poszczególnymi sakramentami. Kto na przykład nie został ochrzczony, nie może otrzymać Komunii. Podobnie jak ten, kto żyje w stanie grzechu ciężkiego. Odnosi się to nie tylko do tych, którzy żyją w nieprawym związku, ale także do wszystkich chrześcijan, popadających w grzech ciężki, pozbawiający nas stanu łaski. Dlatego każdy z nas przed Wielkanocą jest wezwany do skorzystania ze spowiedzi, do skruchy za nasze błędy i grzechy.

Ale skoro wszystko jest tak oczywiste, dlaczego nadal trwa w Kościele dyskusja o dopuszczaniu do Komunii osób w związkach nieskaramentalnych?

– Nie wiem, dlaczego ta dyskusja jest kontynuowana. W każdym razie musi ona doprowadzić do odnowy, odrodzenia refleksji teologicznej i duchowej o małżeństwie. Oczywiście musimy też myśleć o tych parach, które żyją niezgodnie z prawem Bożym i nakazami Kościoła. Niektóre przypadki są bardzo trudne, niektórzy wiele wycierpieli. Kiedy ktoś został porzucony przez swego małżonka, znajduje się w sytuacji po ludzku bardzo złożonej. Współczujemy tym, którzy coś takiego przeżyli. Jednakże rozwiązaniem nie może być drugie małżeństwo, jeśli nadal trwa pierwsze, jeśli proces kanoniczny nie potwierdził nieważności pierwszego małżeństwa. O ważności małżeństwa można dyskutować – o warunkach, w jakich zostało zawarte, czy była dojrzałość w wierze, czy było dobre przygotowanie poprzez katechezę, czy był udział w życiu Kościoła. Bo ktoś może być ochrzczony, ale nie żyć z Chrystusem w Kościele. Może pragnąć pięknej ceremonii, ale nie sakramentu, łaski Bożej. I wiemy, że istnieją sytuacje bardzo problematyczne. Dlatego chcemy pomóc poszczególnym osobom w ich konkretnej sytuacji życiowej. Nie można jednak podważać fundamentów, sakramentalności małżeństwa. Niektórzy nie potrafią dostrzec problemu. Małżeństwo tymczasem jest sakramentem, a nie jakimś ludzkim ideałem, do którego mamy się zbliżać i od którego możemy sobie pozwolić na wyjątki, w myśl zasady, że od każdej reguły istnieją wyjątki. Tu jednak nie mamy do czynienia z jakąś regułą, ludzkim prawem, ideałem. Jest to sakrament, skuteczny znak łaski. Co Bóg złączył, człowiek nie może rozdzielać. Małżonkowie tworzą bowiem jedno ciało. Mówią o tym jasne słowa, które wypowiedział sam Jezus. Nikt inny tylko Jezus jest prawodawcą Nowego Przymierza.

Książka ta jasno pokazuje, że dopuszczanie do Komunii rozwodników żyjących w związku niesakramentalnym prowadziłoby do zakwestionowania nierozerwalności małżeństwa. Tymczasem na synodzie niektórzy biskupi znowu opowiedzieli się za takim rozwiązaniem. Zaskakujące jest również to, że na pierwszej audiencji generalnej po synodzie Franciszek zapewnił wiernych, że żaden z ojców synodalnych nie zakwestionował nierozerwalności małżeństwa. Jak rozumieć słowa papieża? Czy Franciszek nie dostrzega, że propozycje np. kard. Kaspera podważają nierozerwalność?

– Nie chcę tu mówić o kard. Kasperze, bo różne media próbują nam wmówić, że kardynałowie są skłóceni. Niektórzy dziennikarze twierdzą wręcz, że ci, którzy bronią nauczania Kościoła, co jest obowiązkiem naszej kongregacji, są wrogami papieża. W różnych dziennikach pojawia się wiele absurdalnych opinii. Międzynarodowe media powtarzają to, co głosi jeden ateistyczny i antykościelny dziennik we Włoszech. Zależy im na sianiu zamętu w Kościele. Chcą zniszczyć Kościół i dlatego wychwalają jednych kosztem drugich. Oczywiście nie mam ochoty wchodzić w tę grę. Głoszę jedynie prawdę wiary chrześcijańskiej, katolickiej, która w sposób niepozostawiający żadnych wątpliwości została wyjaśniona w dokumentach Magisterium zwyczajnego i nadzwyczajnego. Mamy nauczanie Katechizmu Kościoła katolickiego, deklaracje naszej kongregacji, która wielokrotnie wypowiadała się na ten temat. Nie może być sprzeczności między nauczaniem Kościoła i praktyką sakramentalną. W praktyce sakramentalnej Kościół nie może się mylić, ponieważ chodzi tu o zbawienie ludzi. Marksiści mogą oddzielać teorię, ideologię, ludzkie myślenie i praktykę, ale nie my. Jest tylko jedno Słowo Boże, które trzeba urzeczywistniać w życiu. Ale tego Słowa, którym jest sam Jezus, nie można oddzielać od życia. Nie może być w tym sprzeczności. Adekwatną pomocą dla tych osób, które znajdują się w nieuregulowanej sytuacji, jest wprowadzenie ich na drogę prowadzącą do pojednania i ostatecznie do Komunii. To samo dotyczy zresztą wszystkich wiernych, wszyscy podlegają tym samym zasadom. Kto jest upoważniony, by wprowadzać tu wyjątki? Można je wprowadzać do prawa kościelnego, ale nie można robić wyjątków od prawa Bożego. Nie ma wyjątków od przykazań i Dekalogu. Nie można powiedzieć, że przykazanie „nie zabijaj” w jednym przypadku obowiązuje, a w innym już nie. Zabicie w obronie własnej nie jest wyjątkiem od Dekalogu.

 

W powszechnym przekonaniu nierozerwalność małżeństwa to jedna z tych prawd, które dla katolików nie podlegają kwestionowaniu. Podejmując dyskusję na ten temat, Kościół wysyła w świat wyraźny sygnał, że jest inaczej. Czy Stolica Apostolska jest świadoma ryzyka zgorszenia, jakie towarzyszy dyskusji o nierozerwalności?

– Stolica Apostolska nie podważa prawd objawionych. Ojciec Święty pragnął jednak dyskusji nie po to, by zakwestionować te prawdy, lecz by powrócić do dobrych praktyk. Służy temu nie tylko synod. Mieliśmy na przykład kongres, w którym uczestniczyło 400 osób reprezentujących 14 różnych religii z całego świata. I wszyscy byli zgodni co do jedności małżeństwa złożonego z jednego mężczyzny i jednej kobiety. Jest to prawda również naturalna. W tym względzie dajemy jasne świadectwo o małżeństwie. Papież powiedział przy tej okazji, że nie istnieje małżeństwo tradycyjne i małżeństwo nowoczesne. Istnieje tylko jedna rodzina i małżeństwo. Nie ma różnych modeli. Zbawcza wola Boga została wpisana w naturę. Oczywiście w tej dyskusji niektórzy dążą do ideologizacji, widzą ścieranie się różnych wpływów, dwóch ugrupowań, które chcą zdobyć dominującą pozycję w życiu Kościoła. Trzeba tymczasem szukać dróg, sposobów, jak potwierdzić, czym jest małżeństwo w wymiarze naturalnym i nadprzyrodzonym. Nie można tu jednak wymyślać wszystkiego od nowa. Nie my jesteśmy twórcami małżeństwa.

Spróbujmy nieco uporządkować te całkiem zasadnicze kwestie. Czy możemy dzisiaj powiedzieć jednoznacznie, jaka jest nauka Jezusa na temat jedności i nierozerwalności małżeństwa oraz ewentualnych gestów miłosierdzia wobec rozwiedzionych?

– Zawsze musimy być miłosierni. Nie ma alternatywy: być miłosiernym czy nie. To jest pułapka, gra słów. Miłosierdzie należy do istoty postawy Boga względem nas. Bóg się nie waha między swoją sprawiedliwością i miłosierdziem. Coś takiego można sobie wyobrazić w teologii naturalnej. My natomiast mamy teologię nadprzyrodzoną objawienia. Bóg dzięki swemu miłosierdziu czyni nas sprawiedliwymi, usprawiedliwia grzesznika przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Miłosierdzie nie sprowadza się jedynie do współczucia. Wszyscy potrafimy współczuć, kiedy w jakiejś rodzinie pojawiają się problemy. To jednak nie oznacza, że mamy dostosowywać Kościół i małżeństwo do wyobrażeń ludzi. Nawet apostołowie nie potrafili zrozumieć, jak można zachować absolutną nierozerwalność małżeństwa. W sporze z faryzeuszami, którzy wprowadzali mniej lub więcej wyjątków, Jezus pokazuje, że tu nie może być wyjątków, bo to Bóg złączył małżonków. Dlatego odpowiedź jest całkiem jasna: prawdziwe miłosierdzie względem tych ludzi, którzy są naszymi braćmi i siostrami w wierze, należą do Kościoła, to szukać dla nich drogi prowadzącej ich do tego, by żyli zgodnie z przykazaniami Bożymi. Magisterium mówi jasno, że rozwiązaniem dla takiej pary jest życie w czystości, nie jak mąż z żoną. Wielu twierdzi, że to niemożliwe, ale Sobór Trydencki powiedział: z łaską nadprzyrodzoną jest to możliwe, można wypełnić Boże przykazania.

A zatem możemy powiedzieć, że rozstrzygnięcia podane przez Familiaris consortio są nadal najlepszym rozwiązaniem duszpasterskim dla Kościoła?

– Tak, ale Familiaris consortio to nie jest wymysł Jana Pawła II. Dokument ten jest zgodny z całym rozwojem dogmatu, z deklaracjami Kościoła, Soborem Florenckim i Soborem Trydenckim, deklaracjami papieży w ostatnich stuleciach, kiedy to Kościół sprzeciwiał się sekularyzacji małżeństwa. Zaczęło się to jeszcze przed rewolucją francuską i ciągnęło dalej wraz z ustanowieniem ślubu cywilnego jako przeciwieństwa małżeństwa sakramentalnego. Nie czas ulegać teraz sekularyzacji małżeństwa. My chcemy uświęcenia małżeństwa. To jest prawdziwa Ewangelia w odniesieniu do małżeństwa. Tak mówi Familiaris consortio. Potwierdza to też deklaracja naszej kongregacji z 1994 r., a następnie Benedykt XVI w adhortacji Sacramentum caritatis. I nie chodzi tu jedynie o jakąś deklarację. Jest to wyjaśnienie  objawionej wiary Kościoła.

No właśnie, autorzy książki Pozostać w prawdzie Chrystusa pokazują, że zmiana nauczania i dyscypliny kościelnej w sprawie rozwiedzionych byłaby zaprzeczeniem nauczania Jezusa. Wielu biskupów jest jednak pewnych, że Kościół wybierze takie rozwiązanie. Rodzą się zatem obawy, co będzie, jeśli synod opowie się za zmianami? Jak przygotować się na taką ewentualność?

– Synod nie może się za tym opowiedzieć. Koniec kropka. Nauczanie Kościoła to nauczanie Kościoła. Synod nie otrzymuje nowego oświecenia czy objawienia. Synod jest jedynie głosem doradczym dla papieża. Można dyskutować o problemach na szczeblu duszpasterskim, zastanowić się, co możemy zrobić, aby zmienić mentalność, zachęcić młodych, by zawierali małżeństwo. Natomiast snucie hipotez, co zrobić, jeśli synod powie to czy tamto, nie ma sensu. Bo synod nie jest ponad słowem Bożym. Koniec kropka.

Są jednak biskupi, którzy otwarcie opowiadają się za takimi zmianami.

– Były czasy, kiedy większość biskupów była arianami. Żalił się na to św. Hieronim. My mamy wspierać Magisterium Piotra. Papież nigdy nie zaakceptuje doktryny, która jest sprzeczna z prawdą objawioną. Niektórzy muszą się na nowo nauczyć, co należy do nauczania objawionego. Powtarzają ciągle, że nie chcą zmieniać nauczania, ale praktyka sakramentalna musi być zgodna z nauczaniem, bo nauczanie nie jest jakąś teorią, lecz słowem Bożym w praktyce i życiu Kościoła.

 


Doktryna i dyscyplina

Z kard. Velasio De Paolis, byłym przewodniczącym
Prefektury Ekonomicznych Spraw Stolicy Apostolskiej,
rozmawia ks. Mirosław Tykfer

Dlaczego Wasza Eminencja postanowił przyłączyć się do grupy autorów książki Trwać w prawdzie Chrystusa?

– Propozycja kard. Kaspera, by pozwolić rozwodnikom, którzy wstąpili w ponowny związek małżeński, na przystępowanie do Eucharystii, nawet jeśli pod pewnymi warunkami, brzmiała dla mnie tak dziwnie, że na wiele dni stała się powodem troski, tym bardziej że zdawała się cieszyć pewnym uznaniem.

Miałem już sposobność zajmowania się tym problemem czy to jako konsultant Kongregacji Nauki Wiary, która mierzyła się z tym zagadnieniem wielokrotnie, zdecydowanie odrzucając podobne propozycje, czy dlatego, że zostałem powołany do zredagowania oświadczenia dla jednej z dykasterii Kurii Rzymskiej. Rozbrzmiewały we mnie jasno stwierdzenia Magisterium, obecne i dawniejsze. Należą one do tradycji i nauczania sięgających samych początków Kościoła i przez wieki były zawsze potwierdzane.

Czy zdaniem Waszej Eminencji coś się w tej kwestii zmieniło?

– W ostatnich czasach stwierdzenia o nieudzielaniu Komunii osobom rozwiedzionym zostały poddane dyskusji przez niektóre osoby właśnie w odniesieniu do osób rozwiedzionych żyjących w powtórnych związkach. Jednak reakcja Magisterium Kościoła była szybka i jednoznaczna. Dziś jest ona pewną, oczywistą i niepodlegającą dyskusji doktryną Kościoła, potwierdzoną przez Katechizm Kościoła katolickiego; św. Jana Pawła II, szczególnie w Familiaris Consortio i w Ecclesia de Eucharistia; papieża Benedykta XVI (zwłaszcza w encyklice Deus caritas est). Pamiętam tekst św. Jana Pawła II z encykliki Ecclesia de Eucharistia o stanie łaski, koniecznym do przyjęcia Eucharystii. Ojciec Święty, po pięknym cytacie z tekstu św. Jana Chryzostoma i po przytoczeniu normy KKK, kontynuuje: „Pragnę zatem przypomnieć, że obowiązuje i zawsze będzie miała moc prawną w Kościele norma, jaką Sobór Trydencki skonkretyzował surowe napomnienie apostoła Pawła, potwierdzając, że w celu godnego przyjęcia Eucharystii ci, którzy świadomi są ciężkiego grzechu (…) powinni najpierw odbyć sakramentalną spowiedź” (n. 36). Norma ta została powtórzona przez Kodeks prawa kanonicznego i przytoczona również przez samego Jana Pawła II wraz z ważnym uściśleniem: „Oceny stanu łaski dokonuje oczywiście on sam [grzesznik – red.], gdyż dotyczy ona sumienia. Jednak w przypadkach zachowania, które na forum zewnętrznym, w sposób poważny, oczywisty i stały jest przeciw normom moralnym, Kościół w trosce o prawidłowy porządek we wspólnocie i o szacunek dla sakramentu, nie może wzbraniać się przed podejmowaniem odpowiednich kroków. W sytuacji jawnego braku dyspozycji moralnej, winien stosować normę Kodeksu prawa kanonicznego mówiącą o możliwości niedopuszczenia do Komunii eucharystycznej tych, którzy «trwają z uporem w jawnym grzechu ciężkim»” (n. 37).

Ta nauka Kościoła jest podważana za pomocą słabych i zwodniczych argumentów, naznaczonych relatywizmem etycznym, inspirowanym duszpasterskimi względami konieczności przystosowania się do obecnej kultury, do wrażliwości poszukujących wiernych. Tradycja i nauczanie Kościoła są tym samym odczytywane i interpretowane wbrew dobru dusz i jako przeszkoda do ich zbawienia wiecznego, zamiast jako droga wyznaczona wiernym właśnie dla zachowania wierności Bogu i dla ich zbawienia.

Dlaczego tak ważne, zdaniem Waszej Eminencji, jest publiczne podkreślanie tych treści?

– Zaraz po konsystorzu, na którym została ogłoszona doktryna kard. Kaspera, miałem okazję przemawiać na inauguracji włoskiego sądu rejonowego. Było to moje pierwsze wystąpienie na temat Eucharystii dla rozwodników żyjących w nowych związkach. Jego treść została odnotowana w internecie. Pomysłodawcy książki, o której mowa, zapoznawszy się z tym tekstem, zapytali mnie, czy mogą włączyć go do planowanej publikacji. Chętnie udzieliłem zgody, mogąc pomóc w ten sposób wyjaśnić tak ważny dla życia Kościoła problem.

Następnie miałem sposobność powrotu do tego tematu i do pogłębienia go, publikując dłuższe i bardziej uargumentowane artykuły po włosku, hiszpańsku i  angielsku. Nie mają one charakteru polemicznego. Nie są wyrazem moich opinii, lecz ukazaniem doktryny Magisterium Kościoła. Po dziś dzień nie da się przytoczyć żadnego nauczania sprzecznego z przezeń przedstawionym. Nie jest to możliwe. Jeśli jakiś papież mógłby zanegować nauczanie swojego poprzednika, oznaczałoby to koniec samego nauczania, którego siłą nie jest osoba, która je wyraża, lecz urząd, który osoba je wygłaszająca piastuje: posługa Piotrowa. Posługa i nauczanie, które nie mogą być sprzeczne same ze sobą: Piotr nie może być przeciwko Piotrowi! Ci, którzy chcą wprowadzać innowacje w tej materii, muszą zdawać sobie sprawę, że ich propozycje są sprzeczne z prawdziwym i trwałym nauczaniem Kościoła. Uważam się za pokornego sługę takiego Magisterium. I jako że chodzi tu o nauczanie w służbie duszy, uważam, że sprawuję duszpasterskie dzieło służby duszy. Taką służbę przez moje przemyślenia chciałbym pełnić.

 

Czy możemy dziś jednoznacznie stwierdzić, jakie jest nieomylne nauczanie Kościoła na temat nierozerwalności małżeństwa?

– Tak! Takie, że węzeł małżeński zawarty i skonsumowany przez ochrzczonych nie może być rozwiązany przez żadną władzę, w tym najwyższą władzę Kościoła – to prawda, w którą należy wierzyć wiarą boską i katolicką, ponieważ takie jest jasne słowo Jezusa w Ewangelii świętej i jako takie podane przez Kościół.

Co Wasza Eminencja sądzi o możliwości udzielania Komunii rozwodnikom żyjącym w powtórnych związkach?

– Uważam, że sami rozwodnicy nie mogą i nie powinni przystępować do Eucharystii tak długo, jak trwają w stanie małżeńskiego pożycia, będąc świadomi, że nie są małżonkami ani przed Bogiem, ani przed Kościołem. Gdyby to robili, to nie tylko nie wydałoby to żadnego owocu, ale jeszcze popełniliby świętokradztwo. Jeśli ponadto ośmieliliby się czynić to publicznie tam, gdzie ich sytuacja jest znana i mogłoby to wywołać zgorszenie, powinni zostać odsunięci od Eucharystii.

Ten zakaz, oparty na prawie Bożym, jest uczynkiem miłości, który obnaża stan grzechu wiernych i oddalenie od drogi zbawienia oraz uczynkiem miłości, który zachęca do nawrócenia do Boga, wzywania Jego pomocy i odnalezienia drogi wierności.

W opinii Waszej Eminencji par. 52 Relatio finalis synodu z października ubiegłego roku, dotyczący za i przeciw Komunii dla rozwodników w ponownych związkach, jest niespójny i sam w sobie sprzeczny. Dlaczego?

– Pytanie sformułowane jest w taki sposób, że nie pozwala na jednoznaczną odpowiedź. Kto mówi „tak” i co oznacza „tak”? „Tak” dla zmiany czy dla trwania obecnej dyscypliny? Należy do tych, którzy żądają zmian, czy tych, którzy ich nie chcą? Jeśli pytanie nie jest jasne, odpowiedź też nie może być jasna, a wraz z nią ocena „tak” i „nie”. Paragraf 52 sprawia niemało kłopotów…

Wasza Eminencja napisał:  „Mówi się o «obecnej dyscyplinie» i o jej możliwej modyfikacji, ale to wzbudza pewne wątpliwości i wymaga pewnego pogłębienia”. Chciałbym prosić o to pogłębienie.

– Propozycja Komunii dla rozwodników stawia pytanie na temat możliwej zmiany obecnej dyscypliny, zakładając, że zmiana jest możliwa w zakresie dyscypliny, a nie doktryny. W rzeczywistości tak postawione pytanie może wprowadzać w błąd. Wcześniej trzeba odnieść się nie do jakiejkolwiek dyscypliny, lecz do usankcjonowanej dyscypliny Magisterium Kościoła, która wynika z dokumentów. Pierwsze pytanie powinno brzmieć: czy możliwa jest modyfikacja nauczania Kościoła przedstawionego aż do dziś? Odpowiedź na nie powinna brzmieć „nie”! Sam Ojciec Święty wielokrotnie powtarzał, że nauczanie nie może i nie powinno być naruszane.

Jeśli chodzi o nauczanie potwierdzone przez Magisterium Kościoła, to nie można mówić o zwykłej podlegającej zmianom, dyscyplinie. Jeśli chcemy wprowadzać nową dyscyplinę sprzeczną z doktryną, znajdziemy się w sprzeczności z nauczaniem wiary. Nie można wyobrazić sobie dyscypliny sprzecznej z doktryną wiary autentycznego Magisterium. Nie można również myśleć o poddawaniu głosowaniu zmian doktryny autentycznego Magisterium Kościoła. Czym innym powinno być ewentualne zbadanie doktryny, która mogłaby zostać uznana za możliwą do zmiany w pewnym zakresie. Problem taki powinno jednak badać samo Magisterium. Kto nie dostrzegałby niebezpieczeństwa poddawania głosowaniu doktryny zawartej w nauczaniu Kościoła, na najwyższym poziomie i w tak w ważnych dokumentach jak KKK i encykliki?

Kard. Kasper wspomniał o poczynionych już krokach…

– Przykłady pokazane przez kard. Kaspera pokazują, że Kościół potrafi odróżnić to, co może być zmienione, od tego, co nie może być, podczas gdy kard. Kasper stwierdza pośrednio, że wszystko jest na tym samym poziomie i podlega zmianom. Nie sądzę, że jest to właściwy sposób myślenia!

A jeśli po drugiej części synodu papież Franciszek zdecyduje się na zmianę praktyki Kościoła wobec rozwiedzionych żyjących w powtórnych związkach?

– Sądzę, że nie zrobi tego. Franciszkowi będzie towarzyszył Duch Święty, który stał przy jego poprzednikach. Zresztą papież nie powiedział żadnego słowa na ten temat. Kiedy zostanie wezwany do wypowiedzenia go i do wypowiedzenia się mocą swej posługi Piotrowej, spotka się z tym samym Duchem Świętym, który przemawiał do Piotra i do jego następców. I wtedy Piotr nie będzie mógł być przeciwko Piotrowi. Taka jest moja wiara. Nauczanie Kościoła jest ze swej natury ciągłością, ponieważ kieruje nim Duch Prawdy, Święty Duch Boży. 

 


Potrzebna jest logika miłości

Z kard. Carlo Caffarrą rozmawia ks. Mirosław Tykfer

Dlaczego Wasza Eminencja postanowił przyłączyć się do grupy autorów książki Pozostać w prawdzie Chrystusa?

– Z dwóch powodów. Po pierwsze, Ojciec Święty wielokrotnie prosił nas, biskupów i kardynałów in primis, o wyrażanie swoich poglądów na najpoważniejsze problemy związane z małżeństwem i rodziną z jak największą swobodą (parresia). Poczułem się zobowiązany do nieuchylania się od tego zaproszenia. Po drugie, chociaż pytanie o udzielanie Komunii rozwodnikom żyjącym w powtórnych związkach nie jest uważane za najistotniejsze, to jednak dotyka ono katolickiego nauczania na temat nawrócenia, Eucharystii, płciowości i skuteczności sakramentu małżeństwa (jego res i sacramentum). Jak widać, osłabia to całą budowlę chrześcijańskiej propozycji płciowości i sakramentalnej skuteczności małżeństwa. Jako biskup, będąc o tym przekonany w sumieniu, nie mogłem milczeć.

Czy dzisiaj możemy jednoznacznie stwierdzić, jakie jest nieomylne nauczanie Kościoła na temat nierozerwalności małżeństwa?

– Uważam, że dwie kwestie są absolutnie pewne: wewnętrzna nierozerwalność małżeństwa (nie ma rozwiązania węzła małżeńskiego mocą zgodnej decyzji małżonków, czyli rozwodu za zgodą stron); małżeństwo zawarte (sakramentalne) i skonsumowane (co następuje w akcie małżeńskim, w którym oblubieńcy stają się una caro – jednym ciałem), nie może zostać rozwiązane przez żadną ludzką władzę, w tym przez papieża.

Jeśli Kościół kładzie nacisk na to, że tam, gdzie istnieje ważny węzeł małżeński, nie może mieć miejsca żadne nowe małżeństwo, póki żyje pierwszy małżonek, to jaka powinna być duszpasterska propozycja dla rozwodników żyjących w nowych związkach?

– Od dziesięciu lat w naszej diecezji bolońskiej istnieją grupy dla osób rozwiedzionych żyjących w powtórnych związkach, wspierane przez kapłanów. Mówię to więc, opierając się na własnym doświadczeniu. Jeśli taka propozycja, która w żaden sposób nie jest uznaniem „drugiego małżeństwa”, przeniknięta jest najgłębszą logiką, logiką miłości, to przyjmowana jest pogodnie, choć z cierpieniem. Mówię o tym, co podkreślam, z własnego doświadczenia.

Rozwiedzionych żyjących w nowych związkach trzeba wspierać, by włączali się w życie Kościoła. Sprowadzanie wszystkiego do „tak lub nie Komunii” jest niebezpiecznym uproszczeniem. Małżeństwo stoi dziś przed innymi poważnymi problemami i wyzwaniami. Próbowałem to wyjaśnić niedawno w moim wystąpieniu pt. „Wiara i kultura wobec małżeństwa”, które można znaleźć na mojej stronie internetowej.

Kard. Walter Kasper utrzymuje, że udzielanie Komunii rozwiedzionym żyjącym w powtórnych związkach byłoby gestem chrześcijańskiego miłosierdzia. Co Wasza Eminencja o tym sądzi?

– Nie może być gestem miłosierdzia gest godzący w prawdziwe dobro osoby, do której jest skierowany. Nauczanie Kościoła na temat małżeństwa nie może być postrzegane i proponowane przede wszystkim jako prawo narzucone z zewnątrz (lex exterins data), od którego mogą być wyjątki. Przeciwnie, jest to prawda, która dotyka dobra osoby (veritas indita).

Pewien wielki lekarz z ubiegłego wieku napisał: „Za bardzo kocham chorego, by nie nienawidzić i nie zwalczać każdej choroby”. Na tym właśnie polega miłosierdzie: by uwolnić osobę od zła. To wymaga rozpoznania go, a nie zakrywania… bandażem.

 

Dlaczego żałujący zabójca, który odbył dobrą spowiedź, może przystępować do Komunii, a rozwodnik w nowym związku, mogący przecież być najlepszym mężem i dobrym ojcem, nie może tego zrobić?

– To trudne pytanie stawiano już św. Augustynowi. Niesprawiedliwość zabójstwa nie polega na fizycznym pozbawieniu życia. Nie stanowi to – mówiąc językiem technicznym – przedmiotu aktu zabójstwa. Niesprawiedliwość polega na nienawiści wobec osoby, która prowadzi aż do pozbawienia jej fundamentalnego dobra. Tak Jezus rozumiał piąte przykazanie (zob. Mt 5, 22). Już Sokrates mówił, że zabójca ulega złu w większym stopniu niż ofiara. Pierwszy plami się złem moralnym, niesprawiedliwością, drugi ponosi szkodę jedynie fizyczną. Dystans między złem moralnym a złem fizycznym jest niemierzalny.

Jeśli zabójca żałuje swego czynu, swej postawy i okazuje prawdziwość swojej skruchy, próbując naprawić krzywdy, jakie poniosły niewinne osoby trzecie wskutek tamtej śmierci, zostaje mu ten czyn odpuszczony. Oczywiście, krzywda fizyczna wyrządzona ofierze nie może być naprawiona fizycznie, a zatem nie jest to wymagane.

Podobnie jest w przypadku osoby rozwiedzionej żyjącej w ponownym związku. Zło polega na tym, że nie uznając węzła zawartego przed samym Bogiem („co Bóg złączył…”), osoba wchodzi w relację, która sama przez się i obiektywnie jest cudzołóstwem (zob. Mk 10, 11).
Jeśli żałuje ona swego wyboru i okazuje prawdziwość swojego żalu, nie utrzymując już cudzołożnych stosunków, jest jej to odpuszczone. Normalnie odbywa się to przez fizyczną separację. W niektórych przypadkach jest ona moralnie niemożliwa, wówczas nie jest wymagana (dzieci, poważne problemy zdrowotne drugiej osoby wymagające obecności). Prawdziwy żal obejmuje warunek nieutrzymywania już relacji cielesnych.

To jest właśnie wielka chrześcijańska propozycja odnośnie do nawrócenia: wielbienie wspaniałości łaski Chrystusa; jasne stwierdzenie poszanowania przez Boga wolności człowieka.

Nie wystarczy powiedzieć: „Jest dobrym mężem”. Chcąc powiedzieć całą prawdę, trzeba dodać: „Jest dobrym mężem żyjącym w cudzołóstwie”. „Jest dobrym ojcem” – i ma obowiązek bycia nim nadal, jak mówiłem przed chwilą. Ponieważ nie istnieją dzieci z cudzołóstwa lub nie, legalne lub nie. Są tylko rodzice żyjący w cudzołóstwie lub nie, w legalnym związku lub nie. Prawo dziecka do wychowania związane jest z osobą dziecka jako taką.

Co do problemów procesu stwierdzenia nieważności małżeństwa, ten sam kardynał proponuje, by zamiast podejmować „drogę sądową”, stosowano „inne procedury, o charakterze bardziej duszpasterskim i duchowym”. Alternatywnie sugeruje, że „biskup może powierzyć to zadanie [decyzję o ważności małżeństwa] kapłanowi mającemu duchowe i duszpasterskie doświadczenie jak kapelan czy wikariusz biskupa. Jakie jest zdanie Waszej Eminencji na ten temat?

– Oczywiście normy proceduralne mają charakter pozytywny, zatem Ojciec Święty swoim suwerennym wyrokiem może je zmienić. Jednak podobne normy proceduralne są wyrazem rozumnych wymogów, a działanie wbrew prawemu rozumowi nie jest dozwolone. Moim zdaniem ważne są przynajmniej takie kwestie:

Po pierwsze: wyrok jest wyrokiem, który stwierdza lub nie istnienie jakiegoś faktu – jest to sentencja stwierdzająca. Sędzia ma prawo i poważny obowiązek uzyskania moralnej pewności przed wydaniem wyroku. Nikt nie może go od tego dyspensować.
Po drugie: aż dotąd ludzkość nie znalazła lepszego sposobu, by pomóc sędziemu w osiągnięciu pewności, jak konfrontacja przeciwnych stron, rozprawa. Jakakolwiek byłaby więc forma procesu, musi znaleźć się w nim prawdziwa rozprawa.
Po trzecie: małżeństwo ma wartość, znaczenie publiczne. Nie można się zatem ograniczyć do deklaracji sumienia jednej z zainteresowanych stron, nawet jeśli towarzyszy temu wyrok. Konieczne jest przynajmniej minimum obiektywnej weryfikacji.

Czy według Waszej Eminencji jest możliwe, by synod dokonał zmiany w dyscyplinie dostępu rozwiedzionych żyjących w powtórnych związkach do sakramentów?

– Uważam, że to niemożliwe. Mimo przeciwnych deklaracji, jest to przypadek, w którym zmiana dyscypliny pociąga zmianę doktryny na temat Eucharystii, na temat sakramentu pojednania, na temat sakramentu małżeństwa. Zostałby naruszony cały porządek sakramentalny. A także chrześcijańskie nauczanie na temat płciowości.

Pozwolę sobie na zakończenie na wskazanie innego aspektu tej kwestii. Zmiana dyscypliny w dalszej perspektywie doprowadziłaby do przekonania, że w rzeczywistości nie istnieje nierozerwalność małżeństwa. Zaistnienie takiej sytuacji byłoby z pedagogicznego punktu widzenia bardzo trudne dla młodych. Byłoby to to samo, co powiedzieć, że logika miłości nie jest definitywna, nie jest „aż do śmierci”.