Nowelizacja ustawy o świadczeniach rodzinnych miała być batem na wyłudzających zasiłki pielęgnacyjne oszustów. Staje się jednak gwoździem do trumny dla ogromnej części uczciwych opiekunów, którym odbiera się i tak dotąd niewielkie świadczenia.
Nie jest łatwo pogodzić się z myślą, że kiedyś zabraknie nam bliskiej osoby, z którą dzieliliśmy życie, zarazem dzieląc się smutkiem, radością, sukcesami i porażkami.
Obecnie można zaobserwować wyraźną tendencję wzrostu ilości pochówków urnowych i kremacji zwłok w stosunku do tradycyjnych pogrzebów. Dlaczego tak się dzieje? Czemu Polacy chętniej wybierają ten rodzaj pochówku? Powodów jest wiele, na czele z pandemią koronawirusa i rosnącymi cenami pochówków tradycyjnych. Przyjrzyjmy się temu procesowi bliżej.
Gdzie leży granica między dobrą i pożądaną troską o dobro dziecka, a nadopiekuńczością? Często trudno to określić.
Zielonej wyspy nie widać – mówią pracownicy organizacji pomagających ubogim. Podopiecznych im raczej przybywa. A z opublikowanego pod koniec maja raportu UNICEF wynika, że w Polsce milion dzieci żyje w ubóstwie. Co piąte nie ma dostępu do dóbr niezbędnych do prawidłowego rozwoju.
Zacznę matematycznie. Gdy w dzisiejszych czasach pod jednym dachem mieszka czternaście osób, prawie na pewno chodzi o dom wielorodzinny. Na przykład taki, w którym żyją trzy rodziny 2+2 i jedno bezdzietne małżeństwo.
Bezdomni? Łatwo sobie wyobrazić: brudni, śmierdzący, żebrzący. Niedługo zima, więc znów zacznie się ich sezon. W każdych wiadomościach będą o nich mówić. A ich życie nie zmieni się ani o włos.